No cześć.
Małymi albo i dużymi krokami zbliża się zima i jedyne co mnie zastanawia to czy dotrwa do świąt. Bo co to za święta jeśli za oknem wszystko nie jest pokryte w bieli? W mojej miejscowości śniegu w Boże Narodzenie nie ma już od jakiś 3 lat, co jest sprawą beznadziejną, ponieważ tych "świąt" w ogóle nie czuć. Został już tylko tydzień, więc można mieć nadzieje, że do soboty nie stopnieje, chociaż nigdy nic nie wiadomo. Tak naprawdę, to teraz dopiero zacznie się ten cały zakupowy szał, sprzątanie, pieczenie, dekorowanie, eh chyba już mam dość.
W tym tygodniu zajęcia lekcyjne mam do środy, z czego bardzo się ciesze, ponieważ większość szkół idzie jeszcze w czwartek, kiedy ja mam wolne. Dla mnie to tak jakby dwa dni, bo w ostatni są jasełka i wigilie klasowe, a potem wreszcie wolne i będzie można odpocząć od tej nauki. Ostatnio nauczyciele strasznie się zawzięli i każdy wystawił proponowane oceny, przyznam szczerze, odkąd jestem w liceum moje oceny są bardzo słabe, a niektórzy "profesorowie" są nie do wytrzymania... ale jakoś trzeba wytrwać.